Siedzę na rowerze i czuję, że noga podaje. Licznik pokazuje średnią prędkość ponad 43km/h. Jadę swoje i cały czas wsłuchuję się w organizm. Głowa i mięśnie na tym etapie wyścigu świetnie się „dogadują”. Nie ma mowy o żadnym kryzysie –...
Czytaj więcej
Jesteśmy w Tajwanie we trzech: ja, mój tata i „Runeat”. Jest 3:30, kiedy dzwoni budzik. To była krótka noc – tylko dwie i pół godziny snu. Cóż, bywało lepiej, ale nie ma co narzekać. Czuję się naprawdę dobrze. Zawody...